Geoblog.pl    magnies    Podróże    21.08-12.09.2010_Wietnam    W wietnamskim stylu...w deszcz i niepogodę
Zwiń mapę
2010
27
sie

W wietnamskim stylu...w deszcz i niepogodę

 
Wietnam
Wietnam, Sa Pá
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8383 km
 
Dziś postanowiliśmy poznać uroki wietnamskiej komunikacji z pozycji z jakiej ogląda ją większość mieszkańców tego kraju a mianowicie siodełka skuteru. Takie rozwiązanie chodziło już nam jakiś czas po głowach. Decyzjęprzyspieszyła potrzeba jak również rząd skuterów stojących pod drugiej stronie ulicy. W przewodniku przeczytaliśmy, że można wjechać na najwyższą w Wietnamie przełęcz drogową na wysokości 1900 m.n.p.m (lub 2 100 w zależności od źródła). Przełęcz jest o tyle specyficzna, że oddziela dwa frony atmosferyczne. Po naszej stronie, czyli w Sa Pa jest najzimniejsza zima, pada deszcz, itp. Po drugiej stronie słońce i piękna pogoda! Po drodze jest również Srebrny Wodospad, który ma 100 m wysokości.
Budzimy się rano i oczywiście pada, leje...Dopada nas trochę zwątpienie, ale decydujemy, że i tak coś zrobimy. Nie będziemy siedzieć w hotelu, tym bardziej, że to nasz drugi i ostatni dzień w tym uroczym miasteczku. O 17 mamy autobus do Lao Cai a stamtąd nocny pociąg do Hanoi.
Na przeciwko hotelu jest wypożyczalnia skuterów. Bierzemy najmocniejszy jako, że chcemy jechać na przełęcz. Deszcz ustaje. Mamy dobre humory. Po chwili przypominamy sobie że żadne z nas nie wzięło prawa jazdy. Nie rezygnujemy. Okazuje się, że dla właścieciela wypożyczalni to nie jest żaden problem. Co prawda powtarza, że jak policja nas złapie to należy mówić, że w Polsce jeżdziemy motorem, takim prawdziwym...Ale generalnie nie ma problemu, że nie mamy przy sobie prawa jazdy. Dostajemy piękną Hondę 125 i już po chwili jedziemy. Pawłowi nie jest obce kierowanie. Trochę gorzej nam wychodzi jednak trąbienie. Tu obowiązek trąbienia wpisany jest w kulturę jazdy. U nas trąbienie to ostateczność. Generalnie nie trąbimy, no bo właściwie nie ma na co. Tam zaznaczasz przez trąbienie swoją obecność. No więc z miejsca pasażera zachęcam Pawła do trąbienia. Właściwie już po 10 minutach jestem pewna, że w Warszawie kupimy skuter. Nie wiem jeszcze kiedy, ale kupimy! Paweł jeszcze też o tym nie wie...Mkniemy w stronę przełęczy, co raz lepiej wychodzi nam wyprzedzanie, trąbienie, omijanie...Zaczyna padać..nic to...zakładamy nasze przeciwdzeszczowe akcesoria, kurtki, płaszcze ale już po 10 minutach jesteśmy mokrzy, ale frajda jaką mamy z jazdy po krętej drodze w górę jest niesamowita. Po drodze mijamy wioski i uprawy jakiś owoców przypominających gruszki, ale gruszkami nie będące. Żałujemy, że niestety nie możemy podziwiać widoków - pewnie byłyby niesamowite, ale jest mgła, a właściwie jest to chumra deszczowa w której się znajdujemy.
Aha droga i przełęcz położone są na zboczu Fansipanu - najwyższej góry Wietnamu 3143 m npm. Dojeżdzamy do wodospadu. Jest rzeczywiście piękny. Leje deszcz, ale i tak wspinamy się jakieś kilkaset schodków na taras widokowy. Później ruszamy dalej aby po jakiś 2km dojechac do przełęczy. I rzeczywiście jest tak, że przed przełeczą leje i jest zimno. Po przejechaniu przełęczy i jakiś 500 m rozpociera nam się widok na piękną zieloną dolinę ośwetloną porannym słońcem. My musimy wracać na naszą ciemną i chłodną stronę. Robimy kilka zdjęć i wracamy do Sa Pa.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
Kasia Komorów
Kasia Komorów - 2010-08-29 21:17
:) Fajne to Wasze podróżowanie, cieszę się, że się dobrze bawicie i już się nie mogę doczekać pokazu zdjęć z Wietnamu! Ściskam!
 
 
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 25 wpisów25 3 komentarze3 46 zdjęć46 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
09.08.2010 - 13.09.2010