Geoblog.pl    magnies    Podróże    21.08-12.09.2010_Wietnam    Z powrotem do Hanoi
Zwiń mapę
2010
25
sie

Z powrotem do Hanoi

 
Wietnam
Wietnam, Sa Pá
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8383 km
 
Musimy się obejść smakiem…rano podejmujemy ostateczną próbę wypadu na archipelag. Paweł schodzi rano i pyta właściciela czy będzie możliwa wycieczka. Mówi, że tak, a więc zbieramy szybko manatki i jesteśmy na dole gotowi. Pan inkasuje od nas należność za nocleg oraz za wycieczkę, po czym dzwoni do kogoś, kto miał nas łodzią zabrać i okazuje się, że jednak nie można wypłynąć bo port jest zamknięty ze względu na duży wiatr. Co za niespodzianka – Pan radzi, abyśmy poszli zjeść śniadanie i może za 2 h wrócili. Może wtedy będzie można…Ja staje się co raz bardziej podejrzliwa, że jednak nic z tego nie będzie, ale idziemy…Dodam jeszcze, że obudziłam się dziś w podłym humorze, nie wiem dlaczego…ale najchętniej to poszłabym spać, i to w swoim łóżku. Wiatr, wilgoć, upał i słońce chyba mi nie służą.

Spacerujemy po nadmorskiej promenadzie, jest odpływ…barki zacumowane wydają się na wyciągnięcie ręki, na horyzoncie maluje się archipelag wysp Halong. Tęsknie patrzymy…zastanawiamy się czy będziemy mogli tam dziś popłynąć.

Właściwie nie chce nam się jeść. Pijemy tylko kolę w opuszczonym nadmorskim barze. Cały Halong wygląda jak nadmorski kurort po sezonie. Wszędzie pustki i tylko pies z kulawą nogą na drodze no i my na dokładkę. Humor mi się na razie nie poprawia…Właściwie gdyby nie dezaprobata Pawła to położyłabym się na chodniku, tak mi się nic nie chce…Pijemy kole i robi się lepiej…Nie zwracamy uwagi na to, że w coli jest lód…Właściwie jest nam co raz bliżej aby jeść w tych miejscach gdzie jedzą Wietnamczycy…jeszcze ze dwa dni…i sądzę że się zdecydujemy…

Wracamy do hotelu i okazuje się, że jednak szansy na rejs po zatoce nie ma. Siedzimy zatem w barze, sączymy lokalne piwo Ha Long i jest fajnie. Gdzieś koło pierwszej decydujemy się jechać na dworzec aby wracać do Hanoi. Szybkie targowanie i jedziemy elegancko taksówką za 2 dolary…

Zasady ruchu drogowego:

Pasy namalowane na drodze – w zasadzie znaczenia brak. Wydaje się, ze są zaledwie fanaberią malarza. Zasada jest taka – tak długo jak to możliwe nie patrz na nie.

Ulice jedno kierunkowe – jest ich dużo, ale w zasadzie jeśli bliżej jechać Ci pod prąd jedno kierunkową, jedź i w zasadzie nawet nie musisz za bardzo uważać.

Swiatała – są, ale w weekendy też mają wolne. W tygodniu pracy działają, acha i jest tylko czerwone światło!

Światała’ – nie stanowią żadnej przeszkody. Jak ci się śpieszy jedź!

Generalna zasada - jedź do przodu!

Druga generalna zasada – omijaj wszystko co spotkasz na drodze.

Trzecia generalna zasada – jak nie możesz jechać ulicą, jedź chodnikiem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Ania Olszówka
Ania Olszówka - 2010-08-27 10:09
Aga!
Nie dawaj się zniechęceniu. Odpocznij i dalej do dzieła!
Niesłychane to dla mnie, że macie siłę w ogóle codziennie pisać o Waszej wyprawie, ale doceniam trudy. Fajnie czytać.
Ogólnie to odczuwam też zazdrość;-) To my mieliśmy jechać do Wietnamu! :-))) A tu siedzę w biurze na Mokotowskiej i nawet nie myślę o możliwości wyjazdu w najbliższym czasie... Ech! Trzymajcie się tam! Wielki całus!
 
Zofia Ślęzakowska
Zofia Ślęzakowska - 2010-08-27 10:25
Aga, widzę, że świetnie Wam idzie, nie poddawaj się tropikalnej pogodzie, przyzwyczaicie się! fajnie piszesz i tak dalej trzymaj!
buziaki
 
 
zwiedzili 2% świata (4 państwa)
Zasoby: 25 wpisów25 3 komentarze3 46 zdjęć46 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
01.01.1970 - 01.01.1970
 
 
09.08.2010 - 13.09.2010